no title vol.10
Otwieram oczy i sięgam ręką na
prawą stronę łóżka. Jej strona jeszcze jest ciepła, ale jej
samej brak.
Gdzie Ona jest? Na zegarku wybija
druga nad ranem.
Strużka światła z łazienki
przebija się przez ciemność w mieszkaniu.
Jest w łazience.
Mija dziesięć minut, mija
piętnaście minut.
Wybija w końcu druga trzydzieści,
a ja zaczynam się bać. Narzucam na siebie koszulę, odgarniam włosy
z twarzy i idę za światłem.
Cisza. Pukam do drzwi łazienki.
-Lola?
-....
- Lolu, kochanie wiem że tam jesteś.
- Filip idź spać proszę.
- Nie.
- Proszę...
- Co się dzieję?
- Nic.
- To dlaczego tak długo tu jesteś?
- Zasnęłam … zasnęłam na toalecie, idź już zaraz przyjdę.
Ta kobieta stanowczo nie umie
kłamać.
- Jeśli zaraz nie otworzysz mi drzwi to wiesz...
- Nie.
- Dobrze wiesz co mała kłamczucho.
- Nie chcę żebyś widział mnie w tym stanie... błagam Cię.
- Ty płaczesz?
- Nie, mam katar.
Dobrze sama tego chciałaś,
wchodzę.
Klamka się ugina, a mi uginają się
kolana jak widzę co się dzieję w łazience. Leży na podłodze, z
podkurczonymi nogami, cała blada, i dygocze.
- Jezus Maria, Skarbie, co Ci jest?
- Nic.
- Jak nic?! Jak nic?!
- Filip... to tylko moja dusza umiera.
- ….. co?
- Ja już nie wiem … ja już nie mogę. Wszystko jest zamazane. Ja tak bardzo się boję, że jak otworzę rano oczy.... To Ciebie.. Ciebie już nie będzie. I znowu będę sama. - zaczyna płakać.****Miłej nocy wam życzę.Moja będzie jak zwykle ostatnio koszmarna.L.
przywala trochę. jak ja to lubię!
OdpowiedzUsuń