Krótka historia o miłości.
Kiedy rozstanie przytrafia się właśnie Tobie, to nagle niebo spada Ci na głowę.
I nie jest to co najmniej brokatowy deszcz, pełen miętowych czekoladek.
Jest to ocean smutku w którym nagle toniesz, bo druga osoba przestaje Cię asekurować.
I kończysz wtedy jak Jack skończył przez Rose w Titanicu. A na Discovery mówili, że na tych drzwiach to w zasadzie przeżyliby oboje.
I co teraz? Kiedy On wybrał dryfowanie na drzwiach w poszukiwaniu własnej wyspy szczęścia wspaniałego Singla? Wyspy, gdzie dziewczyny pewnie są chętniejsze niż Ty, gdzie piwo leje się strumieniami i w ogóle pewnie teraz jest mu lepiej bez Ciebie bo każda inna wygląda w bikini lepiej.
/wyspa to metafora głupich myśli po rozstaniu/
Czujesz siÄ™ tak?
Byłam w tym miejscu.
W kwietniu rozstaÅ‚am siÄ™ po szeÅ›ciu latach z narzeczonym. SiedziaÅ‚am na dworcu centralnym w toalecie McDonald’s i pÅ‚akaÅ‚am tak bardzo, że nie wiedziaÅ‚am, że można tak pÅ‚akać. SiedziaÅ‚am ponad godzinÄ™, a kosztowaÅ‚o mnie to 2 zÅ‚ wrzucone do automatu.
Potem z gorączką czekałam na dworcu kiedy ogłosili alarm bombowy.
Kilka godzin później byłam we Wrocławiu.
I w tym miejscu wszystko się odwróciło.
Bo widzisz, jest taka prosta prawda - czasami trzeba się zgubić, żeby się odnaleźć.
Nie ma złotej rady na poradzenie sobie z rozstaniem. Zawsze boli.
Mi pomogły rozmowy,
wino,
rysowanie,
śpiewanie do dezodorantu,
piosenki Beyonce,
seriale.
A potem, kiedy teoretycznie nauczyłam się z tym żyć, zadzwonił On. Okazało się, że wyspa jest do dupy, padło wiele pięknych słów.
Potem były Góry Stołowe i rozmowy na szlaku.
A potem tak po prostu odnaleźliśmy się na nowo.
Czego mnie to nauczyło?
Nie wolno o sobie zapominać. Bycie zdrową egoistką i skupienie się na swoich marzeniach jest najlepszą chwilą dla siebie.
Jeśli sama siebie nie kochasz, nie lubisz i nie akceptujesz, to jakim cudem On też miałby to robić? Czasami nie da się za dwoje.
Ale liczy siÄ™ wsparcie i kibicowanie.
Kiedy weszłam na Szczeliniec Wielki, poczułam się jak w raju. Zrobiłam to, dałam radę. Powietrze pachniało wolnością i szczęściem.
No dobra, pachniało też goframi, smażoną kiełbasą z grilla i coca colą.
Kapitalizm.
Wtedy miałam to w nosie. Liczyła się tylko ta chwila, ten moment, kiedy stoisz na szczycie góry.
I wiesz, że wszystko będzie dobrze.
Bo na końcu zawsze wszystko jest już dobrze.