no title.
Gdyby przyszło jej wybierać najlepsze miejsce w domu
byłaby to zapewne kuchnia - serce każdego domu. Wyłożona białymi
kafelkami w delikatne secesyjne błękitne wzorki, z drewnianą
podłogą i ogromnym dębowym stołem, na mocnych nogach -była
niczym innym jak miejscem cudów. Ile poważnych rozmów przebiega
przy stole? Ile rozterek sercowych rozwiązuję się przy szorowaniu
podłogi? Ile miłości rozpoczyna się od jedzenia? Nieskończenie
wiele. Ogromne, niemalże panoramiczne okna w białych drewnianych
ramach wychodziły prosto na morze. Lniane zazdrostki przesiąknięte
zapachem cynamonu i czekolady, dumnie wisiały i zakrywały –
odkrywały szyby. Sosnowy kredens, odnowiony i polakierowany na biało
stał pod ścianą, niedaleko drzwi. Krył w sobie stosy białej
porcelany. Talerze głębokie, płaskie, deserowe. Małą walizkę
obitą granatowym aksamitem, wyściełaną czerwonym jedwabiem w
środku, Lola otwierała tylko na święta.
W równych rzędach, przegrodach, pachnące octem i
sokiem cytrynowym poukładane były srebrne sztućce. Kredens gościł
też w sobie, na górnych przeszklonych półkach, filiżanki w
błękitne wzorki. Pudrowe- różane, białe talerzyki. Festyn
pasteli. Dębowy stół, trochę na środku jak wyspa marzeń, a
trochę w rogu, pamiętający jeszcze losy trzech sióstr Walc –
prababci Loli i jej rodzeństwa, wyściełany niemalże co noc
woskowym papierem, służył w kuchni za małą fabrykę. To właśnie
na nim powstawały różane praliny, po które codziennie w kolejce
ustawiało się pół miasta.
Tabliczki czekolady.
Gorzka.
Mleczna.
Z solą morską.
Z płatkami chilli.
Z suszonymi malinami.
Wiśniami.
Dziką różą.
Z orzechami laskowymi.
Prażonym słonecznikiem.
Migdałami.
Trufle rumowe.
Trufle cynamonowe.
Słodko gorzkie życie.
Szuflady pełne były wanilii, cynamonu, kuwertury
czekoladowej, suszonych owoców, imbiru, chilli. Mała kuchenka z
czterema palnikami i piekarnikiem, miedziane błyszczące rondle i
patelnie. Po prawej stronie ukryte były wąskie drzwi zamykane na
klucz. Za nimi regał wypełniony od podłogi po sufit słoikami i
butelkami. Jesienne i zimowe zapasy. Słoiki wypełnione szczawiem na
ulubioną zupę. Konfiturami malinowymi, powidłami śliwkowymi.
Grzybkami w occie, szpinakiem. Nalewki pomarańczowe z goździkami.
Malinowe, wiśniowe. Wino porzeczkowe. Zapas mąki. I wreszcie kilka
lnianych worków z ziarnami kakao.
Jeden kubek.
Talerz.
Miska.
Łyżka.
Widelec.
Nóż.
Życie podzielone na jeden.
Samotność w kuchni.
0 komentarze:
Prześlij komentarz