Zapomniałam, że jak sobie zaplanuję weekend idealny z wyliczonym czasem na porządki, gotowanie i pracę z rysowanie, to zawsze wszystko pójdzie na opak.
A więc wróciliśmy dzisiaj z J o 3.15 z domówki ( bardzo fajnej ).
Zasnęłam o 7:40 bo kończyłam The Following .
Bez Ochów i Achów - moje serce należy do Dextera.
Nie zdążyłam dojść do siebie, ogarnąć pokoju i biurka a tu już ciemno. No cóż.
Spanikowałam.
Wysyłam S.O.S w przestworza. Wystawa już za pięć dni.
A ja dawno się tak nie bałam.
Pod sosnowy regałem czekały na mnie dwie teczki w formacie a3. Żeby na sam koniec wpaść z inspiracją i pomocą.
No cuda z nieba i spadają.
Zamówienia na kartki rosną.
Trochę zaniedbałam bloga i książkę przez ostatnie dni i tygodnie.
Bad Lola.
Muszę znaleźć czasowstrzymywacz albo inne cudo do panowania nad uciekającymi wskazówkami zegara.
L.
Nio, nio, będzie dobrze:)
OdpowiedzUsuń