Połamać się.
Piszę z łóżka, w piżamie z Muminkami, spod pościeli w kratkę. Właśnie skończyłam czytać pewną książkę, którą kupiłam w promocji w Biedronce. Potrzebowałam czegoś lekkiego na jesienne wieczory przy herbacie i grzejniku-psie.
Ale nie spodziewałam się, że ta historia wywoła salwy śmiechu spod kołdry a na końcu potok łez. Lubię mimo wszystko smutne historie - lecz nie konieczne, te które wywołują we mnie histerie. Nawiasem mówiąc, odkąd mieszkam w Warszawie to czytam na potęgę. Przerabiam wciąż od nowa Jeżycjadę dokupując brakujące tomy, Muminki, wygrzebuję w antykwariatach na Pradze zapomniane dramaty z gorącym Wschodem w tle, lekkie horrory i mroźne szwedzkie kryminały. A potem autobus linii 162 wiezie mnie w objęcia gorącej wanny, żebym mogła rozpocząć romans z którąś z książek.
A ja bardzo lubię romanse.
W zasadzie to kiedy zaczyna się romans? Czy dwie strony muszą o tym wiedzieć? A może czasami wystarczy jedno spojrzenie i już wiesz, że to TO. Podasz mu kubek z herbatą, wypłacisz mu resztę, a On wtedy delikatnie dotknie Twojego lewego nadgarstka. I Twoje ciało już wie.
Potem kolacje na dachach starych kamienic, tańce do rana przy starych piosenkach i koronkowa bielizna kupowana z zaróżowionymi policzkami ze szczęścia, że w końcu ktoś ją ładnie z Ciebie zdejmie.
Trochę mnie poniosło.
Widzicie co robią książki?
Same dobre rzeczy.
Lola.
0 komentarze:
Prześlij komentarz