Porozmawiajmy o Stefanie.

Stefan był chłopcem znikąd. Ubierał się na czarno i słuchał muzyki klasycznej. Blond włosy zaczesywał do tyłu i palił cienkie papierosy. Pachniał wanilią, lasem i pomarańczowym tytoniem.
Wynajmował starą kawalerkę na poddaszu i nie lubił jeździć stuletnią windą w secesyjne wzory bo zawsze zacinała się na trzecim piętrze.
Kawalerka była na siódmym, więc średnio raz w tygodniu rzucał palenie kiedy łapał zadyszkę taszcząc w papierowej torbie, zapas białego wina na nocne maratony oglądania gwiazd.

W zasadzie to nie był chłopcem. Był gdzieś pomiędzy. Bardzo chciał latać i wierzył w cuda, jednak wszystkie jego byłe kobiety jednogłośnie, za każdym razem odchodząc rzucały przez ramię

- dorośnij Piotrusiu Panie.

I odchodziły zostawiając za sobą
zmiętą pościel
włosy w wannie
odciśniętą szminkę na filiżance
miasto duchów w jego sercu.

Jednak Stefan nie zalewał żalu winem, nie wypalał całej paczki papierosów na raz. Przy wszystkich dziewczynach jakie do tej pory miał czuł, że wciąż na coś czeka.
A przecież nie można spędzić życia z kimś i czekać jednocześnie na kogoś innego? Choćbyś nie wiem jak oszukiwał rozum to serce zawsze powie Ci prawdę.

A prawda była taka, że Stefan stał przed obliczem wielkiej miłości tylko, że jeszcze o tym nie wiedział.
Tak jak większość z nas.

Stefan nie lubił późno się budzić, mimo iż często zarywał noce przez gwiazdy. Mocna czarna kawa i lodowaty prysznic załatwiały sprawę. W piątki prowadził rytuał polegający na piciu wina, leżenia na podłodze i patrzenia w niebo przez ogromne okrągłe okno w suficie. W zasadzie to tylko dlatego wynajął tą kawalerkę. A to przecież głupie z jego strony, zważywszy na to iż posiadając własny zakład pogrzebowy

Cześć i Czołem

mógł sobie już od dawna pozwolić na postawienie mrocznej wiktoriańskiej willi. Ale czekał, aż będzie miał dla kogo ją wybudować. Gdy znalazł ogłoszenie o tej kawalerce w centrum miasteczka, serce mu coś tam podpowiedziało i kazało umówić się na oglądanie. I kiedy przekroczył próg mieszkania i zobaczył ogromne okno, przypomniało mu się to całe szczęśliwe dzieciństwo.
Co trwało chwilę ale to zawsze coś.
W końcu nie każdy w wieku szesnastu lat dziedziczy Pogrzebowe Królestwo.
A Stefan miał pecha, że to go spotkało.
Dobrze, że chociaż lubił czarny.

Był lodowaty i deszczowy piątek w listopadzie, kiedy jak zwykle zaopatrzył się w trzy butelki półsłodkiego wina, paczkę papierosów i litr mleka do francuskich tostów na rano. Nie chciało mu się wspinać na swoje poddasze, więc westchnął głęboko, rozsunął kraty wszedł do windy , zasunął kraty i dał się ponieść ku górze.
I jak zwykle nie odleciał zbyt wysoko, ponieważ winda zacięła się na trzecim piętrze.
- Kurwa.

Wcale nie czując ulgi po wyrzuceniu tego surowego przekleństwa z siebie, wysiadł i powłócząc nogami usiadł na starych kamiennych schodach. Układały się w kwadrat po środku którego biegł ażurowy szyb windy. Na trzecim piętrze były trzy mieszkania. Do każdego z nich prowadziły drewniane, lakierowane na biało drzwi z anielskimi płaskorzeźbami. Tabliczki z różowego złota informowały o tym kto  gdzie mieszka. I tak oto Stefan kierowany męską ciekawością - podobno gorszą od tej kobiecej - dowiedział się, że cztery piętra pod nim mieszka

A.J.K LAPIDU 
O.L DESPERA

i tajemnicze
K. Hoff

- Pewnie jakaś starsza Pani - pomyślał stojąc przed tymi ostatnimi drzwiami, gdy nagle otworzyły się z impetem i nos Stefana został uderzony przez czyjeś wielkie okulary. 
- O Jezu! przepraszam Pana najmocniej, nic się Panu nie stało?- usłyszał miły damski głos. Gdy wrócił do siebie po tym lekki oszołomieniu, mógł przyjrzeć się uważniej swojemu oprawcy. Stała przed nim średniego wzrostu, na pierwszy rzut oka bardzo młoda dziewczyna. Ubrana w pasiasty golf i czarną plisowaną mini, z krótkimi za ucho ciemnymi włosami wyglądała na jeszcze młodszą niż była. Okulary niczym dowód zbrodni, dumnie założone na głowie chociaż powinny być na nosie, patrzyły na Stefana groźnie.


Przynajmniej tak to wyglądało w jego wyobraźni.

- Nic się Panu nie stało? Przepraszam nie chciałam Pana znokautować. Po prostu usłyszałam to brzydkie słowo, dochodzące z klatki i myślałam, że coś się stało. No to stanęłam przy oczku w drzwiach i... obserwowałam Pana.


I właśnie w ten sposób Stefan dowiedział się, cztery piętra pod jego mieszkaniem żyje Klara Hoff w ogromnym pięciopokojowym mieszkaniu, które zbudowane na planie koła było zapewne szczytem marzeń każdego dekoratora. 
Dowiedział się, że mieszka sama odkąd dwa miesiące temu umarła jej prababcia, która ją wychowała gdy... - tu przerwała i dodała

- Wiele bym dała, żeby mieszkać na poddaszu. Kocham obserwować gwiazdy.

Stefan po prostu wiedział więc, że to Ona była tym czekaniem na całe życie.
I jedyne na co miał ochotę to pocałować ją tak po prostu co też uczynił. Spodziewał się, że dostanie po mordzie, tymczasem usłyszał

- ojej, jak się denerwuje to za dużo gadam. Ale jeszcze nikt nie uciszał mnie w ten sposób. ...- spojrzała mu w oczy i zapytała 
- Stefan, wejdziesz na herbatę?

Ale tak naprawdę chciała zapytać czy wejdzie do jej życia i zostanie.
Bo Klara Hoff po raz pierwszy od Jego śmierci całowała innego mężczyznę. I w zasadzie to chciała dać mu po pysku. Ale Jego głos w jej głowie powiedział

Już czas.












Lola.


Share this:

CONVERSATION

1 komentarze:

  1. O ludzie! Lola, pisz więcej! W Twoje teksty zawsze się wchodzi jak do innej bajki i przepada... A gdy jest koniec i czas na powrót do rzeczywistości to boli... Ale zawsze wchodzi się w nią już lepszym :)

    OdpowiedzUsuń