Szalone momenty.

Dobra, są szalone momenty. Zaskakujące Cię ciągle nowe rzeczy, historie.
Ludzie co wchodzą w Twoje życie i nawet nie wiesz kiedy, jak i która godzina była na zegarku, gdy ten człowiek ukradł już Twoje serce.
A Ty nawet nie wiesz czy lubi zupę pomidorową tak samo jak Ty.
Czy zasypia na prawym boku, kocha góry i zapach lasu.
Czy ma odwagę spełniać swoje marzenia i pokazać Ci jak żyć od nowa.

Gdybym nie zaczęła pracy w cukierni w ubiegłe lato, pewnie nigdy nie nauczyłabym się piec ciast, ciasteczek. Nie odkryłabym jak seksownie czuje się na boso w kuchni mieszając czekoladę z masłem w sierpniowe upalne noce w koszuli i majtkach.
Polecam.
Słuchając przy tym francuskich piosenek i modląc się o burzę.
Gdybym nie zaczęła pracy w cukierni w ubiegłe lato, pewnie nigdy nie odkryłabym moich królików.

Nie wiedziałabym, że czasami wystarczy inaczej narysować kilka kresek i nagle przed oczami rysuje Ci się całe Królicze Królestwo.
Nie zaczęłabym pisać Króliczych Historii z Królestwa Marchewki.
Nie odnalazłabym siebie samej w Smutnej Matyldzie.

Nie będzie dnia w moim życiu, w którym nie będę dziękować Bogu za tamto lato, tą cukiernie i te upalne noce pełne czekolady i wzruszeń nad Edith Piaf.

Nie będzie dnia w moim życiu, w którym nie będę się modlić co noc o to samo.


Za magicznym lasem, rosło sobie wielkie pole marchewek. A pod tym polem, pod samymi marchewkami pachnącymi ciastem było podziemna kraina królików. W Marchewkowym Królestwie mieszkało sto królików, z Królową Matyldą na czele. Matylda nosiła przydomek Smutna, bo nikt nigdy nie widział swojej Królowej szczęśliwej. Nie było to spowodowane tym, że miała czegoś za mało albo za dużo. Nie było to spowodowane też tym, że była niezadowolona. 
Ale nikt nigdy nie widział, że Smutna Matylda bywała szczęśliwa. Miała Ona bowiem w swej komnacie ukryte okno w suficie, dzięki któremu nocami widziała gwiazdy i czasami ogromny księżyc. Widziała spadający śnieg na pole marchewek albo deszcz, który stukał o szyby kołysząc ją jednocześnie do snu. Zasypiała wtedy spokojnie, ubrana w swoją pasiastą piżamę, z kubkiem ciepłego mleka z miodem postawionym  na nocnym stoliczku. 

Pewnego razu obudziły ją wpadające przez okienko promienie słońca. Usiadła na łóżku, i już jak zwykle miała popaść w normalną dla siebie melancholię kiedy nagle jakiś głosik w jej głowie zapytał

- Dlaczego jesteś smutna?



Dlaczego jesteśmy smutni?
Przecież nawet jeśli za oknem pada deszcz to czyż nie ma lepszego uczucia, niż zawinięcie się w kołdrę i czytanie? Oglądanie filmów, prażenie popcornu wśród salw śmiechu. Obalanie różnych teorii i pisanie planu na podbicie świata.
Można też wyjść na spacer. W deszczu. A potem wrócić do ciepłej zupy pomidorowej i wanny z cynamonowymi olejkami.
W sumie to tej jesieni pachnę cynamonem.

A no i najważniejszy przekaz tego wpisu

dzisiaj odkryłam tą piosenkę z samej góry wpisu,
to chyba nagroda od losu że po trzech dniach zwalczyłam gorączkę i obudziłam się z krystalicznie czystym umysłem.


Wrócę niebawem z czymś innym.

Lola



Share this:

CONVERSATION

1 komentarze:

  1. Prawda, każde zdarzenie może mieć kompletnie nieoczekiwane skutki w przyszłości, wierzę , że te dobre i złe chwilę są po coś, i czasami to tylko kwestia czasu aby zobaczyć, dlaczego miały miejsce w naszym życiu, Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń