I guess you know by now that we will meet again somehow.

Ślub Neli.
Ciągnie mnie do morza.
Do Nadmorzem.
Do historii którą kiedyś w listopadzie, nad kubkiem kakao ułożyłam w jedną całość.
Zaczęłam ją pisać od końca, od teraz. Zapominając o genezie, o historii trzech sióstr od których to wszystko się przecież zaczęło.
Zapomniałam na długą chwilę jak pachnie cynamon, śnieg, cytryna i las. 
Mam zeszyt z przepisami na smutki, które powoli zbieram. Na wczorajszy melancholijny dzień upiekłam ciasto marchewkowe z przepisu Liski z White Plate. Wyszło wilgotne, pachnące cynamonem z kawałkami mlecznej czekolady. W domu zapaliłam świeczki i zrobiło się tak dobrze, świątecznie.

Zasiadam do historii którą stworzyłam jak do rozmowy ze starym przyjacielem. 
Tym razem zaczynam od początku. 
Trochę wina, trochę czarnej koronki, zapach Chanel n 5 i starego drewna. 
A przede wszystkim zapach morza.

L.

Share this:

CONVERSATION

2 komentarze:

  1. Masz bardzo charakterystyczną kreskę i styl :-) nie strać tego

    OdpowiedzUsuń
  2. Podoba mi się :)
    Zapraszam do mnie:http://reliablemargaret.blogspot.com/
    http://reliablemargaret.blogspot.com/2014/08/mae-wyzwanie-dla-nas.html

    OdpowiedzUsuń