Katowice - kosmiczne miasto.

Nie lubię Katowic.
Wolę małe miasteczka, pachnące lasem, jedyną piekarnią w mieście która rozsiewa zapach świeżych drożdży o czwartej nad ranem gdy wracam z różowego wina, kocie łby i koronki w oknach.

Dzisiaj musiałam potłuc się czterdzieści minut pociągiem do tego wielkiego miasta bo mój komputer wymagał mini przeglądu.
Co prawda Gliwice do małych miasteczek nie należą, ale do moich ukochanych Pyskowic mam tylko 15 minut , a to trochę tak ,jak cudem dostać się do oazy spokoju na koniec świata.
Wszak cuda istnieją.

Ad rem .
(przejdźmy do rzeczy).

Jest w Katowicach Spodek.
Spodek jaki jest każdy widzi.
Szłam ośnieżonym parkiem, który wychodził prosto na uskrzydlony pomnik stojący nieopodal.
Z górki pod pomnikiem zjeżdżały na sankach dzieci. Było biało, niebo było lekko różowe z szarawymi odcieniami. Wieżowce stały dumnie na tle zapadającego w mrok miasta.
Było trochę jak na innej planecie.
To jest tak, że mi się bardzo chce w Kosmos.
TAK BARDZO.
Siedziałabym sobie na Księżycu kiedy tylko miałabym ochotę. Piłabym różowe wino i patrzyła na Ziemię i te wszystkie światełka na naszej planecie.
Czasami dobrze jest spojrzeć na życie z dystansu.
Dużego.
Ja spojrzałam na nie dzisiaj w Katowicach. Zrozumiałam w ciągu mojego nieco ponad półgodzinnego zimowego spaceru, tak wiele rzeczy, których nie byłam w stanie ogarnąć w ciągu ostatnich kilku tygodni i miesięcy.
A może i nawet całego poprzedniego roku.
A tą magiczną chwilę dopełniła tylko ta piosenka, która tak po prostu , bez ustawiania i przełączania popłynęła z mojego iPoda prosto do moich uszu.



I tak trochę chyba polubiłam te Katowice.
ale tylko troszkę.

Postanowienie na ten rok mam jedno.
Namalować swój kosmos.

Lola





Share this:

CONVERSATION

1 komentarze:

  1. "Namalować swój kosmos"...Piękne... Dziękuję za inspirację.
    I za piękną piosenkę!

    OdpowiedzUsuń