simple life.




Waga pokazuje minus siedem.
Szczęście czuję coraz bardziej tak po prostu, bez wpisywania w wyszukiwarkę 'jak być szczęśliwym'.
Pozornie myślałam że straciłam, a tak naprawdę zyskałam cenny czas dla samej siebie.
Koniec z zabieganiem o ludzi.
Kiedy wyluzowałam i zaczęłam robić swoje, to trochę jak za sprawą zaczarowanej nici uszyłam sobie miły kocyk. Dobra, tu trochę pojechałam.

W lipcu Wrocław, spanie w ogrodzie i leniwe wieczory z książką.

Tymczasem wolne minuty poświęcam mojemu szczęściu na czterech chudych łapkach.
Testuję nowe przepisy.
Spaceruję w deszczu.
Fotografuję stare kamienice.
I słucham piosenek o wszystkim.
Oglądam też bajki Disneya i marzę o starych zapomnianych pałacach pełnych skarbów.


Ostatnio też, przeczytałam książkę Kasi Frąckowiak i jej siostry Oli pt. 'Nie boję się Ciemności'.
Dawno nie miałam tylu wzruszeń i uśmiechów.
Ale na tę piękną opowieść czeka osobny post.

No i najważniejsze - pogodziłam się z chorobą.

L.




























Share this:

CONVERSATION

0 komentarze:

Prześlij komentarz