Such a lonely day.!

Całe życie albo na coś czekałam, albo coś mnie omijało. Dzisiaj postanowiłam pojechać do Pyskowic. Był piękny i słoneczny dzień. Idealnie mroźny, przyprawiony słońcem.   Musiałam ten dzień spędzić sama. Chodząc pomiędzy uliczkami, pięknymi uliczkami z idealnymi małymi domkami wciśniętymi obok siebie, doznałam olśnienia, objawienia.


Chuj wie czego.

(musiałam)

Ale o objawieniu nie napiszę.

Poszłam do pustego Kościoła.
I zamiast prosić jak 99% Katolików, samotników, emerytów - podziękowałam.

Za to słońce dzisiejsze.
Za J.
Za to, że mam dom do którego wrócę.
Ciepłe i wygodne łóżko.
Wodę.
Prace.
Talent, nad którym muszę pracować, bo to dobrze że nic pięknego nie przyszło mi za darmo.

Dokładnie.
Nic co piękne nie przyszło mi za darmo.

Okupione łzami, leżeniem na podłodze 48 godzin, lekami na uspokojenie ( tylko raz i o jeden raz za dużo).
Okupione nerwami i chorą duszą, depresją, smutkiem, agresją i złością.

Na końcu zawsze było dobrze.
Na końcu zawsze JEST dobrze.

Dzisiaj miałam dobry dzień.
Nie wiem jaki będzie jutro.
Może przeleżę pod kołdrą pół dnia, a drugie pół będę czytać, wszak uzupełniałam książkowe zapasy.
Bo babcia bibliotekarka.

Chyba chodzi o to że mam ' jebany PMS'.

A ja jako stuprocentowa kobieta, przechodzę go jak powinnam.
Krzyczę.
Płaczę.
Śmieje się.
Dużo czekolady.
Trochę tego i tamtego  - if You know what I mean.

Wracając do pięknego.
Jednak w tym Kościele o coś poprosiłam, ale nie o dziesięć kilo mniej, nie o seksownego kochanka.
Nie o fontannę czekolady , nie o dożywotni karnet do kina.
Poprosiłam Boga czy jak go tam zwał, o siłę.
I o znak.

I znak otrzymałam.
Jestem do tej pory oszołomiona..

Ach i wąchałam dzisiaj znowu OLD  SPICE'A !
Boże......... muszę kupić J.
Koniecznie.

I z tej radości zdradzę wam sekret?

Codziennie jak jestem sama w domu lub w pokoju to zakładam słuchawki na uszy i śpiewam do dezodorantu.

I udaję że stoję przed komisją X-Factora.

A potem robię sesję dziwnych bioder -  czyli jestem Beyonce vel Bożenką. (Digga say!)

I chyba czas iść do tej wanny i układać plan Nadmorza.

Jestem Architektem i wróżką Serafiną.

Wymyślam życia, wymyślam miłości.
Wymyślam.....


Układam w całość siebie i swoje życie.

Zajebiste uczucie!

L.

Share this:

CONVERSATION

2 komentarze: