cut cut cut!

Nie rozstałam się z chłopakiem.
Nie schudłam stu kilo.

Obcięłam włosy.
I jest mi lżej na duszy.
I na głowie.

I to dziwne, ale nie bolało i nie żałuję.
I dzięki temu odkryłam nową siebie.

Polecam!




Pojawiła się jakaś nowa energia, kiedy w osiedlowym salonie fryzjerskim, gdzie za ścięcie zapłaciłam 11 zł, z radia rozbrzmiała Rihanna śpiewając DIAMONDS.
No dobra, lubię tą piosenkę. Jest jakaś przełomowa w brzmieniu. W zasadzie to nie słyszę tam Rihanny tylko SIA.
Siję.
Soję.

Kij.

Och motylki, pszczółki i biedronki w moim brzuchu.




Panna Lola ewoluowała.

Cudnie jest.

L.

Share this:

CONVERSATION

9 komentarze:

  1. Niezłe posunięcie! Wyglądasz promiennie i lekko w nowej fryzurze. Uroczo. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ślicznie. Ja do ślubu muszę twardo zapuszczać, najwyżej w dniu próbnej je obciacham ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a ja właśnie na ślub wolę krótkie. (: jakiej próbnej?

      Usuń
    2. próbnej fryzury ;) póki co, to cieszę się, że chwilowo nie widzę swojej siwizny...

      Usuń
  3. Lolku, cudownie!
    Jak wiesz jestem zwolenniczką takich posunięć i "jakiejś" fryzury. To doskonały przyczynek do zmian w życiu, w sobie.
    Dla mnie wyglądasz bardziej kobieco - czekam na więcej zdjęć w nowej odsłonie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zmiany zmiany. Żebyś wiedziała. Nie zdawałam sobie sprawy że krótkie włosy są takie seksowne.

      :****

      Usuń
  4. No mnie się podoba bardzo.

    Szajn brajt lajk e dajmynd!

    OdpowiedzUsuń