Magic with Dorota Wróblewska.

W ' Opowiadaniach z doliny Muminków ' Włóczykij (LOVE) myśli sobie

"Dlaczego nie pozwolą mi nigdy zachować moich wspomnień o wędrówkach tylko dla siebie? Czy nie mogą zrozumieć, że gadaniem niszczą wszystko? Jeśli im opowiadam to potem nic nie zostaję. Pamiętam tylko swoje własne opowiadanie, kiedy staram się przypomnieć sobie, jak było ".
                                                                                       
                                                                                                 T. Jansson


Kiedy pociąg relacji Katowice - Warszawa ( jego celem była Moskwa. ZNAK!) ruszył z sennym stukotem z peronu numer cztery, moje motyle w brzuchu wykonywały turbulencje.
To już dziś, to już dzisiaj poznam Dorotę Wróblewską.

Nie zdawałam sobie sprawy, że oprócz Pani Doroty, poznam też Elę, Panią Basię i Paulinę.
Jeśli napiszę, że magia unosiła się w powietrzu to przesadzę?
Zapewne tak.

Albo i nie.
Ostatnio nic mnie nie rozpieszcza, organizm dał o sobie poznać. I z braku sił sukienka w groszki powędrowała na dno, a ja wskoczyłam w dżinsy i sweter i ruszyłam ku przygodzie.
Może będziecie nieco zdziwieni, ale nie, nie rozmawiałyśmy o ubraniach. Rozmawiałyśmy o życiu, o tym co się aktualnie dzieję w Polskiej Blogosferze. Pijąc pyszną herbatę, gdzieś pomiędzy jednym a milionowym uśmiechem Pani Dorota objawiła się jako normalny człowiek. Piękna kobieta, drobina niczym wulkan energii. I właśnie taką magię i energię należy czerpać od ludzi.
Ja tak naprawdę nigdy nie spodziewałam się że spotka mnie w życiu coś takiego. Może tego również nie powinnam pisać, ale codziennie jestem wdzięczna temu komuś za mną, nade mną kto się mną opiekuję za szczęście, które spotyka mnie każdego dnia. Bo wiecie, teraz modne jest być pewnym siebie i reprezentować postawę roszczeniową.
A ja tak nie chcę.
Nie lubię.
Nie umiem.

A tak pomiędzy nami, to osobiście nie odnajduję się w tym świecie. Uwielbiam oglądać, dotykać, wąchać i czuć te piękne przedmioty, zapachy. Ale mi tak naprawdę wystarczy koszulka w paski, dżinsy i szary sweter, żeby odczuwać pełnię szczęścia.

Kiedy wypiłyśmy herbatę w pięknym miejscu, którego nazwy zapomniałam (zapewne to znak, żebym tam wróciła), udałyśmy się na krótki spacer w kierunku Arkad Kubickiego gdzie udało nam się dostać na Warszawskie Targi Sztuki. Po drodze weszłyśmy do maleńkiego Kościółka, który swoim czystym białym ołtarzem wywarł na mnie ogromne wrażenie. Jednym słowem zabrakło mi słów. Jakoś tak.



Poznajecie?













Targi Sztuki wywarły na mnie ogromne wrażenie, najbardziej uwielbiałam oglądać antyki, piękne obrazy takich artystów jak Malczewski, Chełmoński. Wypolerowane na błysk meble w stylu Art Deco.
Och.

W zasadzie to w ciągu tego dnia uśmiech miałam na twarzy jak namalowany.
Po Targach, zajrzałyśmy na Mysią 3, żeby poznać trochę świata Pani Doroty. Mogłyśmy z Elą posłuchać o prawidłowym szyciu i wykroju bawełny, pooglądać wspaniałe minimalistyczne projekty naszych młodych projektantów.

Finalnie skończyłyśmy w Przegryź u Piotra Najsztuba, gdzie dołączyła do nas Paulina - córka Pani Doroty. Zjadłyśmy w piątkę wspaniały obiad i rozmawiałyśmy bez końca.

Zostałyśmy obdarowane z Elą książkami, płytami i kosmetykami.
Ale to tak naprawdę nie było najważniejsze.

Najważniejsze i najcudniejsze było to, jak same siebie obdarowałyśmy energią i uśmiechem.
Ja wróciłam do domu zafascynowana winobraniem i podróżowaniem o którym opowiadała Ela. Wróciłam też zafascynowana swoimi własnymi możliwościami. Nie miałam do tej pory o nich pojęcia, dopóki Pani Dorota nie otworzyła mi oczu.

Obserwowałam.
Uśmiechałam się.
Chłonęłam każdą chwilę.

Dawno nie byłam tak szczęśliwa jak trzynastego.

To jednak dobra liczba.

L.










Share this:

CONVERSATION

3 komentarze:

  1. Piękna relacja, inna i taka Twoja. Nie ma obfotografowanych prezentów;)
    Cóż za obrazy, a te pantofle, to co to?
    Że modna postawa roszczeniowa i udawana pewność siebie pewnie granicząca z tupetem? Ta moda też nie zawitała do mojego świata:)
    Ja tak sobie po cichu czasami myślę, że zobaczę kiedyś Twoje ilustracje w jakiejś książce lub gazecie i wtedy powiem:"Wiedziałam".
    Dorota Wróblewska pewnie myśli podobnie.
    Super, że ją poznałaś:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Madziu:) Mnie już mało co związanego z modą kręci. Przesyt, ot co. A za te miłe słowa dziękuję. Nawet nie wiesz ile dla mnie znaczą:*

      Usuń