You can call me Queen Bee.

J zrobił sobie biurko sam. A ja dostałam swoje. Niby z IKEA, ale używane.
Czyli, że z duszą.


Mamy do dyspozycji jeden duży pokój, drugi zamieszkuję prababcia więc tym bardziej się cieszę, że udało się wygospodarować trochę przestrzeni tylko dla mnie. Na zdjęciu wygląda na małą ciasnotę.
Ale nie dajcie się zwieść pozorom!
Jest jasno, pięknie i przejrzyście.
Od razu zabrałam się do pracy.



Po ponad roku rysowania w łóżku, na mobilnej desce pamiętające jeszcze czasy plastyka, prawie się popłakałam z radości że w końcu mogę wygodnie usiąść przy blacie i tworzyć. Teraz będzie tu więcej rysunków.
Dostałam skrzydeł.
No dobra, śmiejcie się, ale zyskałam najważniejsze narzędzie pracy oprócz mózgu, serca, muzyki i tuszu.




W tamtym tygodniu przechodziłam badania, które mnie bardzo stresowały. Dzięki Boziu, cudne widoki w naszych Gliwickich deszczowych uliczkach osładzały mi chwile grozy.
Ale spoko, podobno jeszcze pożyję.


Uzależniłam się od świec.
Cynamonowych.
Ciasteczkowych.
Żurawinowych.
Jabłkowych.
Pomarańczowych.
Ojeju jeju.


Dorwałam tusz Max Factor 2000 kalorii. Jestem zachwycona. Pudrem transparentnym też. Puder pachnie jak stara pudernica.
Dla mnie ładnie. Kojarzy mi się z babcią na różańcu w Kościele.
Don't ask.



Pachnące poranki.
Tak zaczyna się każdy dobry dzień.
No dobra, każdy dobry dzień zaczyna się od kanapki z nutellą.


A piosenka tygodnia to.





Och i ach.
A ja marzę o takich włosach


Całusy!
I miłego powrotu do pracy po weekendzie.


Ja mam jutro wolne.
HA HA HA!

L.

Share this:

CONVERSATION

4 komentarze:

  1. Też przepadam za świecami zapachowymi - u mnie na topie waniliowa z Ikei.
    Biurko zacne.
    Najpiękniejsza fryzura Winony Ryder...coś czuję będą zmiany:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obcięłabym, nawet zaraz. Ale zdrowy rozsądek cicho szepcze.
      NIE.

      (:

      Usuń