from zero to hero.





Jesień to:

karmel z solą morską
herbata z cytryną
grzane wino
szelest liści
spacer w deszczu
ciasto czekoladowe
naostrzone ołówki
Tuwim na dobranoc



wróciłam.



Za mną ciężkie tygodnie.
Obejdzie się bez drastycznych opisów bo łatwo nie było i nadal nie jest. Ale mimo wszystko jestem dzielna tak jak ciocia przewidziała wpisując mi do pamiętnika w '97 roku ten o to wierszyk
"Idź przez życie z dzielną minką i bądź zawsze zuch dziewczynką"

No to jestem.
Tydzień temu piętnaście lat mojego rysowania poleciało do Bolonii na konkurs ilustratorski.
Spakowałam w kopertę swoje serce i wysłałam je Global Express do miejsca, które kiedyś stanie się moim domem. Jestem tego pewna. W marcu odbędę pierwszą randkę z Włochami. Boje się że wpadnę jak śliwka w kompot.

Przez ostatnie tygodnie długo i dużo myślałam o moim blogowaniu. O całym sensie pisania i wrzucania w tą przestrzeń zdjęć. Zaczęło się chyba od tego, że popsuł mi się telefon i tym samym dostęp do instagrama.
I żyję.
Potem nie mogłam napisać nic sensownego.
W zasadzie to teraz też mam z tym problem. Ale powoli.

Podnoszenie się z ziemi nie jest łatwe.

Zdaję sobie sprawę z tego jak wielu ludzi zawiodłam.
Przepraszam.

L.

Share this:

CONVERSATION

3 komentarze:

  1. Trzymam kciuki za Ciebie i za spełnianie marzeń.
    A dla mnie jesień to zapach orzechów.

    OdpowiedzUsuń
  2. Biegnij Lola, biegnij!:)
    Ku marzeniom.
    Też trzymam kciuki:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Będę trzymać kciuki.. i za te prace, które teraz lecą do Bolonii i za powrót tutaj:)

    OdpowiedzUsuń