Back.

Po wielkiej szarpaninie z samą sobą.
Po litrach herbaty wypitej pospiesznie parząc usta, a potem ratując je truskawkową NIVEA.
Po litrach wody płynącej pod prysznicem kiedy myślałam co dalej.
Po porankach kiedy nie chciało mi się nic jeszcze zanim otworzyłam oczy.

Powiedziałam KONIEC!

Wracam z tej podróży, która okazała się klapą.

Pakuję się jeszcze raz, od nowa.
Oddycham głęboko.
Palę kilka kładek na moście, żeby w razie czego móc przeskoczyć chociaż trochę.


Jestem.
Kocham.
Oddycham.

Zaczynam.


Lola.




Share this:

CONVERSATION

2 komentarze:

  1. bardzo metaforyczny wpis, wszystko ok Piękna?

    OdpowiedzUsuń
  2. Trzymam kciuki za nową podróż. Piękne, nostalgiczne zdjęcie.

    OdpowiedzUsuń