Back.
Po wielkiej szarpaninie z samą sobą.
Po litrach herbaty wypitej pospiesznie parząc usta, a potem ratując je truskawkową NIVEA.
Po litrach wody płynącej pod prysznicem kiedy myślałam co dalej.
Po porankach kiedy nie chciało mi się nic jeszcze zanim otworzyłam oczy.
Powiedziałam KONIEC!
Wracam z tej podróży, która okazała się klapą.
Pakuję się jeszcze raz, od nowa.
Oddycham głęboko.
Palę kilka kładek na moście, żeby w razie czego móc przeskoczyć chociaż trochę.
Jestem.
Kocham.
Oddycham.
Zaczynam.
Lola.
bardzo metaforyczny wpis, wszystko ok Piękna?
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za nową podróż. Piękne, nostalgiczne zdjęcie.
OdpowiedzUsuń