Najgorsze są noce. Budzę się najczęściej gdzieś pomiędzy drugą a trzecią i cała się trzęsę. To jakby przygotowanie do śmierci. Te drgawki, ucisk w brzuchu, łzy.
Spinam wtedy włosy i idę do łazienki. Kładę się na zimnych kafelkach i płaczę z bezsilności nad tym bólem. Płaczę aż do zmęczenia. Milion głębokich oddechów, wyprostowane ciało. Rozluźniam się i idę znowu spać. Jest tak strasznie pusto. Obejmuję ramionami swoje ciało, zawijam stopy pod kołdrę i żałuję że nie mam odwagi skoczyć z latarni do morza.
Nie mam dla kogo żyć.
***
Kiedy przyszli po jego ciało Lola leżała obok. Nie uroniła ani jednej łzy, tylko patrzyła w sufit i trzymała jego stygnącą dłoń w swojej zimnej dłoni i odmawiała 'Ojcze Nasz'. Potem posadzili ją na krześle w kuchni, na tym samym na którym siedziała mu na kolanach, kiedy pocałunki były ważniejsze od francuskich tostów. Kazali jej połknąć jakieś tabletki. Kazali jej iść do łóżka. Kazali jej zadzwonić do rodziny.
- Ale On jest moją rodziną.
Potem wynieśli ciało, w worku plastikowym i zamknęli drzwi.
***
Wstałam z łóżka.
Wszystko jest za mgłą.
Chcę umrzeć.
To się nie dzieję.
Nie!
Upadam na kolana. Nie mam siły wstać. Kładę się na drewnianej podłodze. Pachnie wanilią i lasem. Zamykam oczy. Dlaczego nie płaczę?
Wyje.
Wyje jak pies, jak wilk. Wyje i cała się trzęsę.
Jestem sama.
Zamykam oczy.
I leżę tak następne czterdzieści osiem godzin.
Każda dusza ma mroczne tajemnice. Ma ciemne miejsca.
CONVERSATION
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(
Atom
)
Boże.
OdpowiedzUsuń