The casual vacancy.

Książkę J.K Rowling 'Trafny Wybór' upolowałam w Krościenku nad Dunajcem, podczas promocji w księgarni. Księgarnia urokliwa, na środku rynku. Chociaż czy nazwanie  tego miejsca księgarnią jest odpowiednie? Nie wiem. Można tam w zasadzie dostać wszystko, łącznie z masą książek wydawnictwa ZNAK. Tak więc książka przeceniona z czterdziestu złotych na dwadzieścia ucieszyła moje oko, kieszeń i portfel nieco mniej ale co tam! Raz się żyję. Ja, dla literatury w dobrym wydaniu zrobię wszytko. I tak też było, bo do owej pozycji zachęcała mnie nie tyle co autorka (którą nie mniej jedna uwielbiam), ale okładka. Prosta i jednocześnie kolorowa. J zrozumiał od razu o co tu chodzi. Ja zamiast patrzeć na ogół formy skupiłam się jak zwykle nad treścią. Szlaki górskie biegły swoim rytmem, Dunajec płynął odbijając chłód koło naszej balkonowej przystani. A ja czytałam, czytałam i jeszcze raz czytałam. Rzucając co chwilę w przestrzeń
- To jest genialne!
-Jezu jaka świetna książka!
-Kuba, musisz to przeczytać!
- Matko kochana jaka cudna!

I wcale nie przesadzałam. Uwielbiam wielowątkowość, dziwnych ludzi, uwielbiam to uczucie które sprawia że postać wychodzi z kartek i widzę ją żywą. Dopasowując np do głupiej ciotki. Bo ja naprawdę uwielbiam wredne postacie i głupie osoby.
To takie budujące.
Odchyły od normy.
Życiowe przechyły.
Inni zapijają się po uszy, chodzą do gwarka , uprawiają dziki seks na  polu namiotowym a ja czytam.
I robię inne rzeczy w przerwach.
I to wcale nie na polu namiotowym.
W zasadzie to miała być recenzja. Ale tyle emocji siedzi w mojej głowie.. Oczywiście tych pozytywnych.
Nie wiem czy Rowling przewiduję kolejną część, ale wiem że to co napisała jest świetne.
Piękny prosty język ubarwiony ładnymi kwiatuszkami polskiego słownictwa.
Oczywiście ćpanie alkohol i rżnięcie też jest - ale tak jak w życiu - dodaje książce smaku.
Polecam!
A teraz czeka mnie dwutygodniowy urlop wypełniony po brzegi pisaniem.
Mój fotel już na mnie czeka,w głowie mam cudowną oazę spokoju.
Odliczam dni do swoich urodzin bo wówczas postawię ogromną kreskę za tym co było. I przetnę czerwoną kokardę otwierającą to co w końcu się przydarza. I wydarza. To dziwne jak osoby których nie widziałaś od dłuższego czasu powodują ucisk w brzuchu na resztę dnia. Bo w końcu w najmniej oczekiwanym momencie je spotykasz i uświadamiasz sobie że nie uporałaś się z przeszłością.


Chyba przez to że na dworze jest jakieś czterdzieści stopni ciepła ogarnia mnie niemoc. Czekam z utęsknieniem na jesień, tyle pięknych wspomnień mam z nią związanych. Nie ma chyba piękniejszej pory roku. Chociaż zimowe rozgrzewanie nie jest złe. Ale o jesiennych wspomnieniach napiszę kiedyś.
Teraz najważniejsze jest Nadmorzem.
I tulenie J .

Całusy.

L.

Share this:

CONVERSATION

0 komentarze:

Prześlij komentarz