Lola and Cinnamon.
Dostałam od J mały czerwony notesik wiosną tego roku. Tam spisałam wszystkie pomysły. Nawet gej uwodzący starą emerytkę znalazł w owym swe miejsce. Jest tam też opis miłości, którego napisać nie potrafiłam. Nie wiedziałam jak opisać akt miłosny pomiędzy dwojgiem ludzi, żeby nie wyszło jak w tanim romansie. Tudzież w niemieckim porno. (tak, widziałam). Wena przyszła, sami wiecie po czym.
Nie, nie po winie.
Łatwo jest mi pisać tak prosto, tutaj na Pannie Loli. Panna Lola w tym roku, w lipcu świętowała po cichu swoje czwarte urodziny. Posty sprzed czterech lat kiedyś skasowałam. Mam tendencję do tego, że jak mi się w życiu coś łamie i wygina i psuję (no dobra, jak rzuca mnie facet ) - to kasuje przeszłość i zaczynam od nowa. Idę do fryzjera, podcinam grzywkę którą kocham tak samo jak nienawidzę, układam ciuchy kolorami w szafie. I kasuję, rozcinam, targam. No przykro mi z tego powodu, obiecałam sobie, że choćby nie wiem co to tu, w tym miejscu , przeszłość pozostanie przeszłością. Bo gdyby nie ona, to nie byłabym w tym miejscu w którym znajduję się właśnie teraz.
Ale do meritum.
LOLA I CYNAMON.
To moje marzenia o czekoladzie rozpisane w jedną całość. Nie tylko o czekoladzie.
Wrzucałam swego czasu na bloga posty z serii "no title ". Starałam się pisać pierwszą część jak Bóg przykazał, ręcznie, potem na komputerze, potem w głowie. I nic, blokada. Chciałam od razu napisać całą historię.
A przecież tak się nie da.
Dlatego też zapoznawszy się z prawami autorskimi, swoim rozumem i winem, postanowiłam stworzyć blogową książkę.
Tak ta, wiem. Nie jestem pierwsza (chyba, nie wiem, nie szukałam ).
Poznacie Lolę i cynamon.
I Cynamona.
I Filipa.
Chciałam was jak najserdeczniej zaprosić do miasteczka Nadmorzem.
Znajdziecie tam pijalnię czekolady, drewniane, lakierowane na biało molo, plaże z niemal białym piaskiem.
Znajdziecie też most. Dokąd Was zaprowadzi?
................
Trochę się boję, trochę jestem niepewna, mam motyle w brzuchu.
Chodźcie TUTAJ
Gratulacje:)
OdpowiedzUsuńFajnie :)
OdpowiedzUsuń