Być sobą.

Co oznacza bycie sobą?


Opowiem Wam czym to dla mnie jest.

To trochę tak jak widzisz kogoś po raz pierwszy w życiu, podajecie sobie dłonie.
A Ty nagle widzisz w tych drugich oczach wszystko. Całą prawdę, ciepło, dom, odnalezioną tęsknotę i bezpieczeństwo.
I jedyne na co masz ochotę, to zabrać tego kogoś na szczyt góry podczas zorzy polarnej i opowiedzieć tej osobie całe swoje życie.

Opowiedzieć je tylko po to, żeby zejść z tej góry lżejszą na duszy. Z pustym termosem po herbacie w plecaku i nowym szarym notesem.
Bo wtedy zaczyna się wszystko od tego pięknego początku.

Wbrew pozorom, nie zrobiłam tego.

Usiadłam po prostu w Kościele, westchnęłam głęboko i porozmawiałam sobie.
Sama ze sobą i z Nim.

I to był właśnie mój nowy początek.


Tej niepozornej zimy w moim życiu rozszalała się burza. Byłam kiepskim Kapitanem i mój statek prawie się rozbił.

Ale wykorzystałam szalupę ratunkową i wypłynęłam na właściwe wody.
Nie to nie jest post o nawróceniu, ten blog nie stanie się blogiem Katolickim.

Chciałam Wam tylko napisać, że wychowałam się w małym retro miasteczku na końcu świata.
I przypomniałam sobie, jak modlitwa mnie uspokaja. Tak jak robiła to wtedy, gdy w tym małym miasteczku, w moim domu działo się piekło.
Nie wstydzę się tego.

Początek tego roku przyniósł mi wiele dobrego.
Nową pracę, wiele zamówień, wiele przemyśleń.

Ta wiosna mnie jakoś tak hmm... odmienia?
Sama nie wiem.

Napiszę to wszystko jak zwykle skrótami

mięta
pudrowy róż
Etta James
lawendowe świece
szary papier
brokatowe taśmy
jego ciepła dłoń
skarpetki w paski
zapach deszczu
tęsknota
Lola i Cynamon
morze

















Share this:

CONVERSATION

1 komentarze:

  1. Lolu, bardzo ciężko jest być sobą, a jeszcze trudniej poznać, kim naprawdę jesteśmy, czego chcemy i czy nasza droga, to na pewno dobra droga... Ty jesteś taka, jakbym Cię znała całe życie... taka osoba, która idzie tym samym szlakiem, może nie razem, bo przecież się nie znamy, ale tą samą drogą, by zerknąć z góry na zorzę..

    OdpowiedzUsuń