sweet sugar.

W mijającym tygodniu stało się kilka rzeczy.
Uwaga - dużo zdjęć.
Po pierwsze : stosując zasadę "Mam w szafie tylko czterdzieści ubrań " kupiłam piżamę w kropki


- Bo przecież piżamy się w to nie wliczają, tak samo jak płaszcz, kurtka w góry, buty, bielizna, i TOREBKI - więc upolowałam takową


W zasadzie to mi się nie spodobała od razu. Ale nigdy nie mów nigdy. I sobie na nią spojrzałam raz jeszcze.
Miłości to tu nie będzie ale intensywny romans do granatowego płaszcza - a i owszem! Zważywszy że ów romans kosztuje moją duszę pięć złotych.
No dobra, portfel też.
Ach jaka to przyjemność otwierać szafę i widzieć rząd kolorów
szary
biały
czarny
beżowy
granatowy
stos koszulek w paski
jakieś prześwity groszkowe.
Potem był ślub.
Nie, nie mój.
Ach a najlepsze było jak odkopałam rower.


I zapomniałam o płaszczce w groszki z gliwickiego akwarium.

Tydzień mijał dzień za dniem, czytam biografię Heleny Rubinstein rekordowo długo, dojeżdżam do pracy na rowerze i żyję.
Żeby uświetnić moje życie CHIC upiekłam ciasto marchewkowe z przepisu od White Plate


Stały się też ważne rzeczy
Zmarł Stanisław Mrożek, którego Tango było jednym z najdziwniejszych i najbardziej intrygujących książek w moim życiu.
Panie Stanisławie - dziękuję.
Dzień później Julia Child obchodziła swe 101 urodziny.
Pani Julio, pani miłość do masła i pereł stała się moją miłością do masła i pereł. 
Ten tydzień uświadomił mi też, że moje miejsce jest we Francji ( Włochy tylko latem ) i że nie mogę się bać.
Bo jak się boję to śnią mi się głupoty.

Całusy!

L.


PS. A to piosenki tego tygodnia





A już wkrótce......




Share this:

CONVERSATION

3 komentarze:

  1. Sławomir Mrożek, na Boga!;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ...to samo chciałam, ale ktoś mnie ubiegł. Sławomir! Co Wy wszyscy z tym Stanisławem, cytujecie Kingę Rusin..? A poza tym [pozytywy, pozytywy!] bardzo mi smakuje atmosfera tego bloga.

      Usuń