no title.vol 5.

 Maj w Nadmorzem otwiera zawsze Bal. I nie jest to Bal byle jaki.  Odbywa się zawsze w pierwszą sobotę miesiąca, na leśnej polanie obok wydm. Na owej polanie zwanej polaną cyrkową z przyczyn oczywistych,ustawiany jest wtedy szeroki, ogromny sosnowy podest. W sam raz do tańców przy akordeonie. Stoi też ogromny namiot , biały, pachnący krochmalem. Na drzewach i mniejszych namiotach przypinane są linki z lampionami. Bal św. Bruna to największa zabawa w roku, każdy mieszkaniec miasteczka musi obowiązkowo się przebrać. 

Przeddzień Balu to popłoch, fruwające błękitne balony z różowymi wstążkami,wyprzedane lampiony na zaczarowane życzenia i zapach czekolady w okolicach ulicy Morskiej. Pijalnia Czekolady uwija się, tworzy w swoim wnętrzu parę, wydostaje się na ulice miasta zapach cynamonu, wanilii. To właśnie w ten dzień Lola ma najwięcej pracy. Święty Bruno to patron morskich podróży. A rodzina Loli Mak zawsze wierzyła, że to właśnie Św,. Bruno przyniósł im szczęście, gdy statek wielkości boiska szkolnego zacumował w ich skromnym miasteczku, w latach dwudziestych. To właśnie w tym statku ukryte niczym złoty skarb, w workach odbyły rejs ziarna kakao. I to właśnie z tego statku wysiadł najprzystojniejszy marynarz jakiego siostry Walc widziały na oczy. Wiktor Mak.


Kakao.
Czekolada.
Wanilia.
Chilli.
Cynamon.


Magiczne przyprawy, zaczarowana miłość Wiktora i jednej z sióstr zaowocowała w Pijalnię Czekolady. 

I właśnie teraz Lola, w sukience w groszki, w blado różowych baletkach, tworzy partię pralin z chilli na cześć Św. Bruna.Włosy uciekają jej z upięcia, policzki się zaróżowiły. Tylko Ona i czekolada. Nie wie nawet ,że przez zaparowane szyby na rogu Morskiej jej cały urok i skupienie podziwia Filip. 



****

Od naszego ostatniego spotkania w latarni minął tydzień. Nie potrafię go zrozumieć. Nie chcę, nie mogę się w nim zakochać. Boję się. 

Otwieram szafę i wyciągam czarne szorty, białą koszulę i czarne szelki. Chyba namaluję sobie wąsy i założę melonik pradziadka Wiktora. Ciekawe co myślą mężczyźni? Dobrze że jest Bal. Że można się przebrać. Może On nie przyjdzie, może mnie nie pozna... Uciekam.


Share this:

CONVERSATION

0 komentarze:

Prześlij komentarz