Let me go, tonight...
Czuję się lepsza.
Jak wyczyszczę wannę.
Jak umyję ubikacje.
Jak poukładam kolorystycznie ubrania w szafie.
Lubię jak pachnie świeżym praniem i obiadem.
Dobrym i zdrowym obiadem.
Dzisiaj udusiłam cukinie i paprykę.
Lubię dni takie jak dziś, kiedy świeci słońce, w oknie wiszą świeże lniane zasłony, a ja mam ogromną siłę do sprzątania.
Lubię sprzątać,
układać,
prasować,
myć podłogę na kolanach,
gotować.
Tak naprawdę to moje hormony szaleją.... w nie tą stronę co powinny. Zamiast pobudzać - usypiają.
Zamiast uszczęśliwiać - zasmucają. Tak jak dla mojej przyjaciółki podłoga to stan umysłu, tak dla mnie kołdra to stan, jakikolwiek w sumie... ważne żeby było ciepło, miękko i bezpiecznie. I żeby moja ręka zawsze znajdowała J. po którejś stronie, i żebym mogła już do końca życia zasypiać wtulona w jego plecy.
Och...
Zawsze, kiedy proces tworzenia się zaczyna, to najważniejszą rzeczą jest dla mnie porządek.
Kuchnia - posprzątana.
Łazienka- posprzątana.
Pokój Prababci - posprzątany.
Przedpokój - posprzątany i odgruzowany.
Nasz - .....
idę spać. bo już nie stworzę nic, a góry jutro czekają.
i pociąg o 6:30.
L.
0 komentarze:
Prześlij komentarz