who stole the cookie from the cookie jar?

Opcji jest kilka.

Mogę wyciągnąć z szafy sukienkę i płaszcz i pójść na spacer.

Ups. Chwilowo nie mam szafy.

Mogę zjeść całą tabliczkę solonej czekolady.

Ale co to za przyjemność?

Mogę zakopać się pod moją kołdrą dwa na dwa dwadzieścia metra i spędzić tak resztę dnia.

No tak, a potem wyrzuty sumienia, zabijanie własnych ambicji, szkicownik i książka które czekają na zapisanie, mnie zjedzą w nocy jak laleczka Czaki .

Za to jaki wczorajszy dzień był owocny.
Wyjebałam pół szafy, ciuchy w góry które trzymałam na wierzchu wylądowały gdzieś daleko na dnie, a na wierzch wyciągnęłam sukienki.

TAK.

 Ugotowałam pomidorową.

Dzisiaj znowu nie jestem w pracy, swoją drogą to jakiś jebany znak, bo właśnie dzwoniła Digga z lotniska i wszystkie znaki nam się skumulowały. Te na niebie i te na ziemi, te w eterze i w Internetach.

No idzie wiosna, szefowa wszystkich szefów, bossowa mafii ' jebnę żółtym tam, tam i jeszcze tam'

Przepraszam za moje przekleństwa, ja naprawdę jestem słodka, miła i grzeczna, ale od jakiegoś czasu, klnięcie jak szewc poprawia mi humor. Bo wszyscy mówią że mi to wyjątkowo nie pasuje.

I co z tego?

A może wygramolę się z łóżka?
A może posprzątam łazienkę?
A może zrobię przegląd w papierach?
A może zdecyduje się czy trup ma jednak zmartwychwstać?
A może poćwiczę z Ewunią?

Idę od czegoś zacząć.

L.








Share this:

CONVERSATION

2 komentarze:

  1. Ja przeczytałam Cię całą i nieustannie czuję niedosyt! Takie to wszystko ładne i kochane.

    OdpowiedzUsuń