Lola
była pijana w swoim całym życiu dwa razy. Raz upiła się z Nim,
po ich pierwszej nocy. Drugi raz upiła się przed chwilą, w barze
Heleny. A teraz idzie kocimi łbami, lekko zaśnieżonymi. Opatulona
szalikiem, lekko zataczająca się i gadająca sama do siebie. Nie
wie że dziesięć kroków za nią idzie Filip i powstrzymuje się
żeby nie wybuchnąć śmiechem.
- O nieeee.....Ja nie jestem pijana. Ja jeeeeeeeestee-eeem eeeee Lola? Lola Mak jestem i mam swoją Pijalnię. I jestem fajna! Tak... A teraz idę sobie prosto idę. Nie nie idę prosto. No idź prosto nogo prawa. Jesteście głupie moje nogi. - Lola zauważa jakiś wysoki cień za sobą, przyspiesza kroku, cień również.
Umrę
… ktoś mnie goni, trudno muszę się zatrzymać. Będę błagać!
Lola zwalnia i odwraca się w stronę cienia Zakrywa
twarz dłońmi i sztywnieje ze strachu.
- Błagam nie zabijaj mnie! Ja mam przy sobie takie lusterko po prababci Neli mmmmoge Ci je dać.- szlocha
Nagle jakieś silne męskie ramiona otulają Lolę,
jakiś korzenny zapach, miły, domowy.
- Lola, to ja Filip, no co Ty...
- Filip?..- Lola podnosi głowę i spotyka się nos z nosem. Odskakują od siebie gwałtownie.
- No ja, ta kobieta z baru kazała mi za Tobą pójść, podobno jesteś pijana.
- Ja?Pijana? OOO nieeee
I na potwierdzenie swoich słów zatacza się wprost na
schody poczty.
- Chodź odprowadzę Cię.
- Nie, ja sama.
- Jezu jaka Ty jesteś uparta.
- Nie.
- Tak. Chodź tu, złap mnie za ramię. - Filip patrzy na Lolę która stojąc, lekko zatacza się na lewy bok.
- Idź sobie.
- Nie, bo jesteś pijana a ja Cię muszę zanieść do łóżka.
- Zanieść do łóżka?
- To znaczy do Twojego łóżka, musisz iść spać. - Gdyby nie ciemność i blade światła latarni, Lola zauważyłaby jak Filip gwałtownie czerwienieje.
- Dobra, możesz iść koło mnie i mnie asekurować.
- I pomyśleć, że jeszcze kilka godzin temu byłaś taka miła.
- Ja jestem zawsze miła. Tylko jestem samodzielna. I nie lubię pomocy.
Lola w końcu ląduje w swoim wielkim i samotnym łóżku,
Filip jeszcze przez chwilę patrzy na jej lewy profil. Odgarnia
kosmyk włosów z jej ust i gasi lampkę.
Dziwna
ta noc, Ona taka uparta, samotna, samodzielna. Wszystko sama i sama.
Filip wchodzi do swojego mieszkania na poddaszu,
nierozpakowana czarna tajemnicza walizka, worek żeglarski rzucony
niedbale w kąt holu. Zdejmuje ubrania i pakuje się do wanny.
To
był dziwny dzień, teraz miałem być już w Paryżu a jestem tutaj.
W dodatku Anatol, wszystko już wie...
********************************************************************
Jestem bardzo kiepska w długodystansowym dołowaniu się.
L.
piszę. ciągle piszę..
OdpowiedzUsuń