magic kitchen.

Soczysta zieleń.
To deszcz, który jak darmowa konewka bez limitu spada na ziemię i tworzy zapachy.
Umyłam dzisiaj włosy lawendowym szamponem.
Wszystkie olejki eteryczne buchnęły w przestrzeń pełną miliardów kropel deszczu.
Wiatr we włosach, krople wody, dłoń w dłoń.
Nie wiedziałam, że zapach ciepłego mleka i rozpuszczonych w nim drożdży potrafi tak mnie uspokoić.
Może to dlatego, że jest bezpieczny? Domowy?
Może to zapach nowej ery.
Pamiętam gdy trzy lata temu, mroźną zimą z przyjaciółka wracałyśmy z tańców.
Była czwarta trzydzieści nad ranem, pobliska piekarnia pracowała.
Było czuć.
Było czuć zapach świeżego chleba.
Drożdży.
A ja, z rozwianymi włosami, lekko zaróżowiona od mrozu stałam i wdychałam z całych sił te magiczne zapachy.
Wiem, że mi nie wolno.
Ale tak serio, na mrozie, z bolącymi stopami , zmarzniętymi policzkami w tamtym momencie nie było niczego bardziej kojącego niż ten zapach.
Dzisiaj piekę drożdżowe. Bez glutenu. Nie wiem czy wyjdzie, nie wiem jak wyjdzie.
Ale bardzo uspokoiłam się jakoś tak wewnętrznie i prosto.
Może to gotowanie, zapach ugotowanych i roztartych jabłek? Może to zapach cynamonu który delikatnie wkradł się do mieszkania?
Nie wiem co. Nie wiem jak.
W głowie układam plan wyśnionej kuchni. Układam kolejne zdania do tego co się piszę. Słucham trójki.
Czasami czuję się bezpiecznie.
A czasami mam wrażenie że jestem tam gdzie być nie powinnam.
I w zasadzie to moim zadaniem jest coś innego niż to co aktualnie robię.
To dziwne uczucie niepokoju, jakiegoś buntu w środku serca. Boję się tego.
Boję się co dalej, mam plan, mam swoją mapę.
Ale wiem, że będzie.
Co?





Jak dowiem się co to powiem.
Wytańczę.
Wykrzyczę.
Wypłaczę.
Wyśmieję.

L.

Share this:

CONVERSATION

1 komentarze:

  1. lolu, kup nowego Kukbuka - dużo o bezglutenowcach plus bezglutenowe przepisy;)

    OdpowiedzUsuń