sad but true.

Wiem że los jedną ręką daję a drugą zabiera. Wiem, że kot w połowie czarny i w połowie biały przyniósł mi i szczęście i pecha. Wiem, że od kilku dni nie ćwiczyłam - bo zapalenie jajnika. Ała. Swoją drogą moja ginekolog jest jakimś jasnowidzem.
Po wnikliwej serii pytań, moim drastycznym opisom, diagnoza została postawiona. Na podstawie badań krwi sprzed trzech miesięcy.
To ja już nie wiem.
To znaczy wiem, że antybiotyk był tak chujowy że żal i ogólna żałoba.
Że boli nadal i przez to w pracy też mi jest źle, bo jak tu się skupić na byciu miłym kiedy non stop coś mnie skręca od środka.
Ale spoko. Ja jestem dobra w udawaniu.
Zawsze umiem się dopasować .
Tak.
Ale to nie o tym.
Dzisiaj będzie o tym, że coś się w końcu dzieję.
Nie jest to nic spektakularnego.
Jest w tym odrobina cynamonu, zapach drewna, jakieś tanie wino w środku nocy na starym rynku.
Truskawkowa szminka też znajdzie swoje miejsce.
Może się trochę opalę i wyjdzie mi więcej piegów na nosie?
Może potem pójdę potańczyć do białego rana.

*

Powinnam dostać kwiaty.
Powinnam być lepiej traktowana.
Wiem.
*

Byłam miła, uczynna, chętna do rozmów i zdradzania swoich największych tajemnic. Nie wszystkim na raz.
Nie nie nie nie.
Ja po prostu byłam miła.
I dalej jestem.

Chyba.


L.


Share this:

CONVERSATION

0 komentarze:

Prześlij komentarz