It's not fair, and I think you're really mean.

Telefon.
Komórkowy.
iPhone.
Smartfon.
Chuj.
Zawsze zadzwoni i wypluje z siebie wiadomości.  Chujowe najczęściej.
Tak jak teraz.
Tylko dobre wychowanie i klasa jakakolwiek powstrzymuję mnie od górnolotnych epitetów rzuconych w kierunku jednym jedynym.
Ale jakim to też nie powiem.
Nie napiszę.

Pisanie pod wpływem emocji jest zajebiste przez pierwsze pięć minut, później kończy się usunięciem posta w obawie że przeczytają emocje wystukane na klawiaturze.
Także tak, telefon jest chujowy, tak samo jak android.
Jutro miał być piękny dzień.

Ale nie będzie.
Bo tak.

Ciężkie czasy dla marzycieli. A moja cierpliwość jest na granicy.
Mogę ją tylko zagłuszyć łzami.
I jebanie wielkim poczuciem obowiązku.
Także tego.... przyklejony uśmiech a w sercu bomba atomowa rzucona tu i tam.
Oczywiście w myślach - bo co ludzie powiedzą?
Dobrze że mają tylko jeden obraz mojej osoby.
Nie bratam się, nie chodzę na piwko, na zakupy wspólne - boże masakra wspólne zakupy ciuchowe i kosmetyczne!
Jestem tu i teraz.
Kocham J, moją rodzinę, moje trzy przyjaciółki jak siostry.
I wystarczy. Dla nich jestem prawdziwa, tutaj jestem naga emocjonalnie.
Jest dobrze.
Tylko muszę pooddychać.
I zrobić wizualizację.


L.

za inne zapłacisz bezrobociem albo mastercard.

Share this:

CONVERSATION

1 komentarze: