kiss kiss. bang bang.

Jak nie wiesz co powiedzieć -  daj buziaka.
Jak nie wiesz co napisać- wyślij całusa.

Pocałunki, oddechy, waniliowe powietrze pomieszane z miętową pastą do zębów i płynem Listerine.
Przynajmniej w moim przypadku.
Czasami jeszcze występuję w roli drugoplanowej CARMEX albo truskawkowa szminka z NIVEA.
Lubię to.

Znowu jakieś dziwne sny, jakieś obietnice, westchnienia, bieg przez oszronioną łąkę w jakieś nieznane mi męskie ramiona. Kilka burzowych kropel deszczu, zaparowana łazienka, pisanie na lustrze.
Momenty. Chwile w kadrze, romans z Tarantino. Tańczymy, śpimy, jemy.
Marzymy.

Składam się cała z marzeń i zatrzymanych obietnic.  Składam się z cała z czekolady. Gorzkiej, z odrobiną soli morskiej i posypanej z wierzchu suszoną dziką różą.
Poszłabym na Jazzowe gorące noce w czerwonej sukience. Tańczyłabym do rana i piła wino.
Z dumą odnotowuje luźniejsze spodnie.
I niestety luźniejszy stanik.
Ała.


L.

Share this:

CONVERSATION

0 komentarze:

Prześlij komentarz