Don't make me sad, don't make me cry.

To tak na temat wczoraj.

A dzisiaj mroczny i smutny plan w głowie.
Urodził mi się. Tak być musi i już. Trzeba przechodzić przez życie. Niestety.

Głowa do góry. Brzuch wciągnięty, włosy obcięte ( wszak Lola odwiedziła fryzjera!).
Lżej na głowie.
Lżej na duszy.

Plan.
Jest plan. Jest ból brzucha z napięcia i oczekiwania.



Są wspomnienia które wróciły i bolą i podniecają i dają szczęście jednocześnie.
Najgorsze jest jak budujesz sobie w głowie własny świat i pewnego słonecznego śnieżnego poranka, otwierasz oczy i zdajesz sobie sprawę że nie jest tak jak myślisz.
Że jest zimno.
Że jest za dużo smutku w Twoich oczach chociaż powinno być wiele radości.
Że kołdra i sen to ukojenie.
Bo sen jest lekiem na rzeczywistość.

Nie wierzę w znaki zodiaku, ale trochę optymizmu się przyda.
Jestem Lwem.

I lwem pozostanę.
Wiem że jestem silna, że ogarniam, że jest generalnie chujowo ale stabilnie.
Wiem.

Ale teraz, w tej godzinie moim największym marzeniem jest nie myśleć.

Po prostu.

L.

Share this:

CONVERSATION

1 komentarze: