no title.vol 13

Jest dziwnie. Każdy koci łeb pod stopami przypomina o spacerach, o nadziejach. Przypomina o emocjach. Nie ma już miejsca na lęk. Lęk wypełnia wszystko. Od rana do ciemności. Trzeba iść do przodu. 

Stare lniane zasłony czasu skryte za wiosennymi burzami lekko powiewają. To dobrze. Stawiam pierwszy pewny krok. Idę do baru, zamawiam szklankę Martini, siadam w najciemniejszym kącie.
Płaczę.
Kilka kropel bezwiednie wpada do kieliszka. 
To dziwne zapijać smutki.
Nigdy tego nie robiłam.
Zawsze była czekolada i gorzka herbata.
Chciałabym uciec.
Tak po prostu.
Odetchnąć wreszcie głęboko i nie myśleć o tych złych powrotach do domu. Nie chcę już pamiętać zapachów, dotyków, smaków.

Może byliśmy za młodzi na miłość?
Albo ja byłam szalona bo uwierzyłam.
Bo walczyłam.
Bo zaciskałam zęby.
Zaciskałam serce zanim pękło. 
Ale w końcu rozpadłam się na kawałki. 
Nie można tak wegetować.
Trzeba być dojrzałym, trzeba podjąć decyzję. I próbę życia. 
Generalną.
To takie przewidywalne. Pójść do baru, zamówić alkohol, zaszyć się w kącie i rozpłakać z żalu nad samą sobą.

To takie przewidywalne, uwieść ze smutku samą siebie. Na manowce bezsensownych nocy. 


Share this:

CONVERSATION

4 komentarze:

  1. trafiło; zabolało. trochę cliché, ale czy można czuć inaczej niż banalnie.

    http://www.youtube.com/watch?v=SYnE7Y7daYQ

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi
    1. To tylko fikcja.... chociaż sama nie wiem co jest snem.

      L.

      Usuń